"Z dyspozycji § 9 ust. 3 r.d.m. wynika wprost, że podmiot
przeprowadzający badanie lub konsultację przekazuje podmiotowi, który
wystawił skierowanie, wyniki tych badań lub konsultacji. Przywołany
przepis zobowiązuje zatem podmiot leczniczy, który wykonuje badania, do
przekazania ich wyników bezpośrednio podmiotowi zlecającemu. W świetle
obowiązujących przepisów obieg wyników badań kończy się zatem na
podmiocie, który sam zlecił wykonanie określonych badań. W praktyce
oznacza to, że pacjent nie otrzymuje oryginałów wyników badań, albowiem
nie są one jego własnością."
W praktyce wygląda to tak, że pacjent biega po ośrodku zdrowia, bądź innej instytucji, która zleciła badania i prosi o swoje wyniki, bo ma za tydzień wizytę u specjalisty... A dlaczego to piszę? Ano dlatego, że muszę robić badania dzieciom co pół roku, grają w piłkę ręczną, a rejestrując starszego w czerwcu usłyszałam... no właśnie... " nie mamy już limitów". Wnioskując z tego co przytoczyłam powyżej, pacjenci mają dosyć płaszczenia się przed organami zarządzającymi ich wynikami badań i chyba po prostu do każdej wizyty u specjalistów robią nowe badania. Nie wiem jak inaczej wytłumaczyć to, że w czerwcu wyczerpane są już"limity"....
A badania chłopakom muszę robić, zwłaszcza że w maju zmarł podczas turnieju kolega mojego syna... Miał piętnaście lat....
W praktyce wygląda to tak, że pacjent biega po ośrodku zdrowia, bądź innej instytucji, która zleciła badania i prosi o swoje wyniki, bo ma za tydzień wizytę u specjalisty... A dlaczego to piszę? Ano dlatego, że muszę robić badania dzieciom co pół roku, grają w piłkę ręczną, a rejestrując starszego w czerwcu usłyszałam... no właśnie... " nie mamy już limitów". Wnioskując z tego co przytoczyłam powyżej, pacjenci mają dosyć płaszczenia się przed organami zarządzającymi ich wynikami badań i chyba po prostu do każdej wizyty u specjalistów robią nowe badania. Nie wiem jak inaczej wytłumaczyć to, że w czerwcu wyczerpane są już"limity"....
A badania chłopakom muszę robić, zwłaszcza że w maju zmarł podczas turnieju kolega mojego syna... Miał piętnaście lat....