wtorek, 19 listopada 2013

Mega wk..

Pisałam, że młody ma dysleksję? Pisałam. Opinia dostarczona do szkoły, do rąk wychowawczyni we wrześniu, w pierwszym tygodniu nawet. No i luz, przestałam się martwić egzaminem szóstoklasisty, młody się uczy, w opinii zalecenia, no to szukamy odpowiedniego gimnazjum.
W zeszłym tygodniu dziecię wręczyło mi karteczkę, a tam napisane mniej więcej :  imię i nazwisko, klasa, numer w dzienniku, w jakiej sali egzamin będzie pisany, drugie imię- brak, poprawiłam, bo ponoć pani kazała dane sprawdzić. Między innymi było coś takiego: dysleksja-brak. Durnam, bo mogłam od razu czepić się, że jak to, ale pomyślałam sobie, że skoro mam poprawić, to poprawię i będzie dobrze. Do głowy mi nie przyszło, że powinnam to sprawdzić. No i dzisiaj dziecko mówi, że pani stwierdziła, że przecież on nie ma dysleksji. Dziecko, jak to moje dziecko, słowem sie nie odezwało, obróciło się na pięcie i poszło. Pani jednak zajrzała do swojej szafki, poszperała, wyciągnęła opinię i powiedziała:
-Przepraszam, faktycznie masz dysleksję słuchową.
No to ja teraz pytam? Po co ja się szarpię, po co wnerwiam, po co męczę dziecko, dlaczego moje dziecko popada w coraz większą frustrację? Bo co? Bo pani zapomniała przekazać innym nauczycielom opinię, ba, zapomniała chyba przeczytać? Te wyrównawcze z matmy, to tez dlatego, że ona sobie zlała? A młody coraz bardziej znerwicowany, bo miało być inaczej? Bo dostał dwóję z fonetyki? Przy takiej dysleksji? No żesz kurwa mać. I co teraz z egzaminem? O ile się orientuję, do komisji taka wiadomość powinna dotrzeć do końca września. I co? Wyrównawcze też... Kamil źle zrozumiał, aha.. Oj, ja się za tydzień przejdę. Sprawdzę, czy pani przyjdzie na wyrównawcze. Dziecko mi marnują. On naprawdę nie musi być super uczniem , nie wymagam jakiegoś specjalnego traktowania, ale miał mieć dostosowania, mają w opinii, jak z nim pracować. Wyć mi się chce, ręce mi opadły. Kuźwa, to my z młodym obydwoje sie męczymy i nie rozumiemy co jest grane, dlaczego jest tak oceniany... A... I jeszcze co. Nie dostaję żadnych sprawdzianów do domu do wglądu, prawa kurwa autorskie. FUCK. Zaufałam szkole...
Napisałam do pani zapytanie na librusie. Nosi mnie

6 komentarzy:

  1. to jest niepoważne, by nie iść słowem dalej ....no ręce opadają....przecież taka opinia to nie papierek do szafki tylko wytyczne do pracy z uczniem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arte, wiesz co mnie w tym momencie wk...? Odpisała mi, że Kamil nie zrozumiał jej żartu. Ciekawe tylko, ze szukała tej opinii przy Kamilu. Mało tego. Kuba , który do tej pory miał u niej same piątki i czwórki, dostał za recytację hymnu, który umiał śpiewająco, 3+. I co ja mam zrobić?

      Usuń
  2. hm....no to chyba był kiepski żart skoro nie zrozumiał
    nie wiem....
    Z Kubą poczekałabym na kolejną ocenę ...
    a w sprawie opinii Kamila poszłabym porozmawiać...a może przy okazji poruszyłabym ocenę Kuby, - kolejny żart?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jako żem urodzona dyplomatka, to poszłam , pogadałam i załatwiłam. Przede wszystkim dogadałam się, ale i tak nie wierzę w ten "żart", bo młody twierdzi, ze pani na lekcji szukała tej opinii. Poczekam aż sprawa przyschnie i podczas "drzwi otwartych" przelecę się do wszystkich nauczycieli i zapytam, czy są świadomi, że młody jest specyficznym dzieckiem i w opinii maja napisane, jak z nim postępować. Martwi mnie, że Kamil stracił zapał do nauki. Zawsze mu było ciężko, ale chętnie pracował. Ostatnio zaczął się bać szkoły i przestał wierzyć w sukces.

      Usuń
    2. A Kuba sobie poradzi ;)

      Usuń