piątek, 25 lipca 2014

Konto w "pocztowym" - wygoda, czy przeszkoda?

Przez jakiś czas byłam na zasiłku dla bezrobotnych. Przyszedł czas pierwszej "wypłaty". Powędrowałam na pocztę, by karnie ustawić się w kolejce. Kolejka była olbrzyyyyymia. Trudno, jak już poszłam, to stanęłam. Przyszła moja kolej, odebrałam kasiorę i spytałam miłej pani w okienku, kiedy tu jest najmniej ludzi, bo wprawdzie to tylko raz w miesiącu, ale jednak czasu szkoda. Pani w okienku rozpromieniła się i zaproponowała mi, żebym sobie otworzyła konto u nich na poczcie w ichnim Banku Pocztowym. Pomyślałam, że czemu nie. W końcu wiek XXI, wypadałoby mieć może konto w banku. No to ,w swej naiwności, założyłam konto. Pani powiedziała, że przyjdę sobie z dowodem, lub z kartą i będę mogła wybrać pieniądze, w ogóle będzie fajnie, bo to w końcu Bank Pocztowy jest. Pierwsze niemiłe zaskoczenie spotkało mnie po jakimś miesiącu, gdy okazało się, że obiecane hasło do usługi internetowej nie przyszło i chyba raczej nie zamierza przyjść. Poza tym, żeby aktywować kartę, trzeba zadzwonić do centrali, gdzie powiedzieli, że w sumie lepiej, żebym sobie poszła do banku, to tam mi aktywują, będzie szybciej. No i hasło też mi tam wygenerują, bo oni nie mieli takiego zgłoszenia, a jak przez centralę, to będzie to trwało, bo będą musieli mi to wysłać... No nic, pełna dumy i zachwytu, że wreszcie mam konto i to nie byle jakie, tylko w Banku Pocztowym, w końcu reklamują, że teraz moje życie będzie cudne i wspaniałe, bo sobie wszystko teraz na poczcie załatwię, poleciałam na pocztę główną, bo tam mi kazali i załatwiłam co trzeba. Obsługa była miła i przyjemna. Poinstruowano mnie, w których bankomatach nie pobierają prowizji, co zrobić, żeby tej piątki za kartę nie płacić, więc wyszłam pełna huraoptymizmu, jaki to fajny bank sobie znalazłam. Zapomniałam o sprawie i żyło mi się bardzo przyjemnie, dopóki nie znalazłam pracy i nie dostałam pierwszej wypłaty do ręki. Poleciałam na pocztę, w końcu wszystko mogę załatwić w okienku, wpłacić środki na swoje prywatne konto. Przeżyłam szok. Pani kazała mi wypełnić druczek, taki do przelewu, bo nie mogę sobie tak wpłacić, bo... No właśnie, coś tam gadała, ale ja, jako że nie za wiele miałam czasu, odpuściłam sobie słuchanie jej gadania, grzecznie podziękowałam i wyszłam. Druczek wypełniać, prowizję płacić, a mówili, że wszystko na poczcie... W sumie... No załatwiłabym, tylko chyba nie tego się spodziewałam. Pierwszy raz mnie to zastanowiło, że chyba ktoś mi czegoś nie powiedział, a to prawie tak, jakby mnie oszukał... Po jakimś czasie poszłam wysłać paczkę. Popatrzyłam, poczytałam i postanowiłam zapłacić za usługę kartą, ha. Nie bardzo dało się to zrobić, tak podejrzewam, że zapłacic kartą na poczcie nie można, za to można wybrać pieniądze z konta... oczywiście bank pobiera prowizję... Myślę, że Bank Pocztowy z Pocztą Polską ma tylko wspólna siedzibę.

7 komentarzy:

  1. hahahaha moja szanowna matka również ma w tym konto i wiele, wiele uwag :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo życie. Bankom nie wierze, zawsze coś nie dopowiedzą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z natury ufnam , skoro mówią, to wiedzą co, a okazuje się, że nie bardzo .

      Usuń
  3. Ja miałem konto w dwóch kolejnych bankach i z obydwu byłem niezadowolony. Niedawno otworzyłem w innym, i teraz jestem w miarę zadowolony.
    Trzeba szukać, w końcu znajdzie się odpowiedni bank, chociaż niestety nie ma idealnych..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam mało czasu na szukanie do skutku ;) Dostanę urlop, to sobie zmienię bank, a co :)

      Usuń
  4. Ha, ha :) Tak to niestety jest. We mnie ten bank od początku nie wzbudzał zaufania. :)

    OdpowiedzUsuń