niedziela, 16 marca 2014

Wybieramy szkołę

Kontynuując wątek szkolny mam pytanie. Czy chodzicie na tzw "drzwi otwarte" w szkołach? No wiecie, takie spotkania, żeby poznać szkołę, do której ma iść dziecko, rozmowy z przyszłymi nauczycielami, dyrekcją? Ja chodzę, przebieram i wybieram i nie mogę wyjść z podziwu, jak mało osób to robi... Jeśli chodzi o szkołę podstawową, to dużo rodziców idzie z dziećmi, ale gimnazjum... 
  Tak sobie myślę i zastanawiam się, która sytuacja jest dla dziecka bardziej stresująca? Pójście do "podstawówki", czy gimnazjum? Moim zdaniem jest to porównywalne. Dlaczego bardziej interesuje nas szkoła podstawowa? Sprawdzamy toalety, wypytujemy się, do której pani zapisać, zbieramy opinie na temat szkoły itd, a przy wyborze gimnazjum, już tak skrupulatnie nie sprawdzamy? Wystarczy nam, że szkoła ma opinię dobrej, a raczej takiej, która ma dobre wyniki na testach. Nie pytamy o nauczycieli, nie pomagamy dzieciakom przejść do nowej szkoły, oswoić się z nią. 
  W sobotę byłam z synem na "drzwiach otwartych" w gimnazjum sportowym. Mieliśmy już upatrzoną szkołę, wprawdzie poza miastem, ale jest to niewielka szkółka, ma tylko 9 klas, a na takiej nam zależy. Stwierdziliśmy jednak, że zobaczyć jeszcze jedno gimnazjum nie zawadzi i faktycznie... 
  Już na przystanku autobusowym zaczepiła nas dziewczyna, pytając, czy nie jedziemy do jej szkoły. Poznałam ją, chodziła do szkoły moich dzieci. Opowiadała nam o swoim gimnazjum, o nauczycielach, o zajęciach sportowych, o festynach, wolontariacie, zajęciach pozalekcyjnych. Chodzi do trzeciej klasy, czyli kończy już gimnazjum. Bardzo ciekawie opowiadała i Starszemu już oczka się zaświeciły. Zaprowadziła nas do szkoły, przekazała w objęcia pani pedagog szkolnej i pobiegła na trening. Spotkałam normalne, miłe dziecko. No dobra, mogła być podstawiona ;) Pani pedagog poopowiadała nam o szkole, o swoich kompetencjach itd. Przekazała nas dalej. Każde dziecko i rodzic miało swojego opiekuna. Nauczyciele rozmawiali z nami, jak z ludźmi i nawet, starali się zapamiętać nasze twarze, bo gdy specjalnie zgubiliśmy naszą opiekunkę, bo przyczepiła się do nas obca mama z obcym dzieckiem i wybitnie grała nam na nerwach, odnalazła nas po jakimś czasie i spytała o powód wagarów :D I tak nie dane nam było plątać się samopas, bo zaraz inna pani nas złapała i zaczęła ciągać po piętrach.
   Szkoła jest taka bardziej klimatyczna. Umieszczona jest w starym budynku, po jednostce wojskowej. Specyficzne, dość wąskie korytarze, szerokie, a krótkie sale lekcyjne, czyściutkie ściany, nawet w toalecie, nieponiszczony sprzęt. Widać, że inwestowane jest w pomoce szkolne, bo stare biurka i ławki rzucały się w oczy. Za to na tych ławkach słuchawki do nauki języków, mikroskopy z kamerami podłączone do komputera i rzutnika. W klasach tablice multimedialne. Wyremontowana wielka sala gimnastyczna, aż prosiła, żeby poganiać. Sala chyba największa w naszym mieście. Świetnie wyposażona siłownia... Ach, ach :)
  Po kompleksie sportowym oprowadzał nas chłopiec, złapany przez naszą opiekunkę. Nawet nie jęknął, tylko karnie nas pooprowadzał. Gadał z Młodym jak człowiek. Pytał, do jakiej klasy chciałby iść. Pomógł mu nawet dokonać wyboru. 
  Młody zdecydował się na klasę sportową z piłką ręczną. Zapisaliśmy go, po czym dowiedzieliśmy się, że nie musimy się niczym martwić, bo dres, koszulkę, spodenki i torbę sportową dostanie od szkoły...
   Mnie też uszczęśliwili, bo okazało się, że kadra przeszkolona i nie będziemy musieli chodzić na terapię do poradni, bo to wszystko zapewnia mu szkoła. A tak w ogóle to ta szkoła tez ma tylko 9 klas, a do dziecka przemówiły mury i nauczyciele. Postanowił nawet zareklamować to gimnazjum u siebie w szkole .

13 komentarzy:

  1. Ja chodziłam z moją córcią. Jeżeli chodzi o podstawówkę to się nie zastanawiałam za długo, bo wybrałam tę, która była najbliżej. Natomiast gimnazjum spędzało mi sen z oczu. W końcu jednak wybór okazał się trafny. Przy wyborze LO kierowaliśmy się wynikami szkoły, prestiżem. I trafiliśmy kulą w płot. Nauczyciele ciągle powtarzają, że to "elitarne liceum, a nie powiatowe gimnazjum". Jednak nie ma to przełożenia na ich pracę. Gdyby tak samo pracowali w fabryce, na chleb by nie zarobili. Jak córcia skończy szkołę, pewnie o tym napiszę, na razie mam od niej zakaz, więc się stosuję. :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosuj się :) Dzięki za potwierdzenie tego, że jestem w miarę normalna pod tym względem. :) Ja zastosowałam zasadę, że gimnazja z tzw prestiżem nie muszą się starać, bo jadą na opinii. Te niby gorsze muszą jednak czymś dzieci przyciągać. Akurat to, do którego zapisałam Młodego postawiło na sport i nawet spotkania ze znanymi sportowcami były.

      Usuń
    2. Do takiego samego wniosku doszłam, jeżeli chodzi o licea. Jak się zrobi dobry nabór, to rodzice i tak wszystko korkami załatwią. Niestety takie mam wrażenie.

      Usuń
    3. Właśnie też mi się tak wydaje. Szkoła ma renomę, a to rodzice na nią ciężko pracują.

      Usuń
  2. Niektóre szkoły są przereklamowane, czasami właśnie małe szkoły mają dużo więcej do zaoferowania , niż te duże. Atmosfera też bardziej przyjazna, no i uczeń nie jest anonimowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie mi chodzi. Nie są anonimowi, nie są wtedy aż tak bezkarni.

      Usuń
  3. Oj, wybór szkoły - czy to podstawowej, czy gimnazjum, czy nawet liceum - jest zawsze sporym przeżyciem i dla dziecka, i dla jego rodziców.

    Na pewno warto iść co najmniej do kilku szkół na dni otwarte - my tak zrobiliśmy, mieliśmy porównanie, rozeznanie i komfort psychiczny.

    No i ja, osobiście, jestem zwolenniczką szkół podstawowych bezpłatnych, publicznych - nawet, jeśli ktoś jest bogaty i stać go na płatną. Bo taka podstawówka uczy nie tylko konkretnych przedmiotów, ale i życia - np. radzenia sobie w tłumie.

    Pozdrawiam
    i życzę wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja. Muszą sobie radzić. Jednak przy wyborze gimnazjum, pomyślałam sobie, że i tak będzie miał trudny okres i jeśli mogę to zminimalizować, to zrobię to.

      Usuń
  4. Jeśli chodzi o podstawówkę wybór był prosty, a ponieważ jest to moloch to i pewnie tam syn, z córką zostaną (oddziały sportowe, poziom nauczania)
    natomiast jeśli chodzi o średnią - ich wybór :)

    z drugiej strony wiem, jak szkoły potrafią się reklamować, i na reklamach najczęściej zostaje....grunt, by złapać uczniów....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podstawówka... Też nam się udało. Nie dość, że rejon, to jeszcze na tle innych podstawówek, jest dość dobra. Gimnazjum... Nie pozwolę zginąć memu dziecku w tłumie. Średnią już wybrał: policyjna bądź wojskowa. Wie to już chyba od trzeciej klasy :)

      Usuń
    2. jasne :))))

      oooo- to super :)

      Usuń
  5. u nas z wyborem podstawówki jeszcze trochę czasu mamy, ale nie mniej jest to ważny wybór...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedszkole też ważne. Mój młodszy chodził do przedszkola, które zrobiło z niego przebojowe dziecię. Jakieś występy w teatrze, na festynach, tańce, języki. Z nieśmiałego dziecka, zrobił się przebojowy mały mężczyzna. :)

      Usuń