czwartek, 6 marca 2014

Czego oczy nie widzą...

Jakiś czas temu pisałam, co się dzieje z dziećmi u Starszego w klasie. Wydawało mi się, ze rodzice przejęli się tym, co opowiadała nam wychowawczyni. Chyba się myliłam. Mieliśmy porozmawiać z dziećmi, poobserwować je i spotkać się 12 marca, by omówić temat i wspólnie się zastanowić co dalej. Przedwczoraj pani wysłała nam zapytanie odnośnie tego, czy przyjdziemy na umówione zebranie, poprosiła o wyrażenie opinii na ten temat i oczywiście informację zwrotną. Dzisiaj otrzymaliśmy na librusa wiadomość tej treści :
"WITAM PAŃSTWA!
Bardzo dziękuję za informacje zwrotne. Ponieważ większość z Państwa uważa, że nie ma potrzeby zwoływania dodatkowego spotkania, bo problem, o którym mówiłam na zebraniu,  jest podobno zjawiskiem marginalnym, zebrania w dniu 12 marca nie będzie.
Pozdrawiam"


 Hmm. Widzę, że czas leczy rany. Dziwi mnie to, bo na zebraniu rodzice naprawdę byli poruszeni tym, co się dzieje... Czyżbyśmy aż tak bardzo ufali swoim dzieciom? Wystarczą nam zapewnienia, że "mamo, mnie to nie dotyczy"?  Naprawdę szkoda nam tych kilku minut na spotkanie z nauczycielem? Wiadomo, że dzieci w domu inaczej się zachowują, a w szkole, wśród rówieśników, inaczej. Może warto poznać tę drugą stronę naszego dziecka?

24 komentarze:

  1. Rodzicom trudno uwierzyć, że to dotyczy ich dziecka. Ale powinni pamiętać, że nauczyciel ma 3 lata, a oni dożywocie. ;) I to głównie o ich "interes" tutaj chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wychowawczyni powiedziała nam wprost, że ona do czerwca się przemęczy, a my będziemy musieli całe życie. Wyraziłam swoje zdziwienie do nauczycielki, to usłyszałam, że zgodzili się spotkać ci rodzice, których dzieci nic złego nie robią, reszta albo się nie zgodziła, albo nie raczyła nawet dać odpowiedzi. Tylko że później pretensje będą di szkoły...

      Usuń
    2. bo rodzice dzieci, którzy nie fajnie postępują, nie chcą tego słyszeć

      nie słyszę, nie widzę- to znaczy, że tego nie ma

      łatwiej jest zamknąć oczy i uszy niż zmierzyć się z problemem

      i to jeszcze TAKIM problemem


      Usuń
    3. No i wszyscy "jadą" po szkole, narzekają, że to gimnazja psują dzieci, a ja już wcale tego taka pewna nie jestem. Jestem przerażona, że moje dziecko ma iść do gimnazjum i owszem. Boję się tego i martwi mnie to, że dzieci krzywdzą dzieci...

      Usuń
    4. bo tak jest najlepiej - kogoś, coś obarczyć winą, a nie siebie

      i co zrobisz? możesz tylko ze swoimi dynami rozmawiać, uczulać, uczyć asertywności i mieć nadzieję, że przetrwają

      Usuń
    5. Arte, rozmawiam, uczulam i uczę, ale sama zobaczysz, że w pewnym momencie ważniejszy jest kolega, niż mama i to jego zdanie będzie się liczyło. Czasami mam wrażenie, że "szkoła", a raczej niektórzy uczniowie, demoralizują mi dzieci.
      Mam chęć niektórym rodzicom zrobić krzywdę. Ciężko im porozmawiać z dziećmi, lepiej wysłać do pokoju, do komputera i się cieszyć, że ma się spokój.
      Szkoła nie ma wychowywać, tylko wspomagać rodziców. Znalazła się pani, która chciała coś zrobić, to ją olali...

      Usuń
    6. Ktoś musi być winien złego wychowania (lub jego braku). A na szkołę zrzucić winę najłatwiej.

      Usuń
    7. No właśnie. Nie wiem dlaczego, ale to ze mnie próbuje się zrobić matkę wariatkę, bo interesuję się, co robią moje dzieci. Ale fakt jest faktem, na każdej wywiadówce są rodzice tych dzieci, które są "grzeczne".

      Usuń
  2. Ja mam w pewnym sensie podobny problem. To znaczy tematyka jest inna (bo u mojej córki w klasie problemem nie są nieodpowiednie zachowania seksualne, ale nagminne kradzieże), ale podejście rodziców i nauczycieli jest nieco podobne - nie do końca przejęli się chyba tą sprawą tak, jak należałoby to zrobić. Może czekają na coś gorszego? Tfu, odpukać...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do szłu doprowadza mnie taka beztroska rodziców. W tych czasach nauczyciel niewiele może, jeśli rodzice nie współpracują.

      Usuń
  3. Niestety często problemem są sami rodzice. chowają głowę w piasek i udają, ze ich ten problem nie dotyczy. Dzieci żyją w grupie grupie i często ze strachu, że będą przez grupę odrzucone robią różne głupie rzeczy. Często nie znamy swoich dzieci do końca. Pozdrawiam i zapraszam na mój blog
    http://nauczycielnatapecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnimi czasy rodzice są zazwyczaj problemem. Czasami takie "akcje" w wykonaniu rodziców widzę w stosunku do nauczyciela... Nauczyciel musi się tłumaczyć z oceny, uwagi...

      Usuń
  4. Tak jak pisze anonimowy dzieci w gimnazjum i w szkole średniej boją się odrzucenia przez grupę. Boją się, że będą przez grupę izolowane, wyśmiewane. Zrobią wiele, żeby być zauważanym. Nawet wbrew własnym przekonaniom i wychowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gimnazjum... Mój syn chodzi jeszcze do podstawówki, a juz cuda sie tam dzieją. Jest coraz gorzej...

      Usuń
  5. zastanawiam się z czego wynika taka postawa rodziców- naprawdę całkowicie i bezgranicznie wierzą swojemu dziecku? bo powiedziało, że go to nie dotyczy, to ok jest po sprawie...
    ufajmy swoim dzieciom, jednakże, nie lekceważmy zagrożeń,
    to, że dziecko w domu jest aniołkiem nie znaczy, że poza nim również nim jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Nawet jeśli jest aniołkiem w szkole, to może być również ofiarą. Moim zdaniem warto to skonfrontować z innymi rodzicami i nauczycielką. Niektóre dzieci nie powiedzą, bo się boją, a potem tragedia, bo narkotyki, bo alkohol, bo próby samobójcze... Dzieci nie mają jeszcze dojrzałego systemu nerwowego, a do tego te hormony, czasami trzeba tym naszym pociechom pomóc.

      Usuń
  6. Moja Droga, dopiero dziś do Ciebie trafiłam, choć znam Cię od siebie :) Cieszę się, widzę że jesteśmy w podobnym punkcie życia.
    To, co dziś poruszasz to oburzające, nie rozumiem, jak rodzice mogą to lekceważyć, też się z tym spotykam.Moim zdaniem trzeba reagować od razu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że widzę Ciebie u siebie. Mam nadzieję, że będziemy się wspierać w tym trudnym momencie bycia rodzicem nastolatków :)

      Usuń
  7. Wpadłem z rewizytą i widzę interesujące również mnie - byłego już nauczyciela - wypowiedzi na temat szkoła-wychowanie-rodzina.
    To bardzo ważne sprawy i ważne jest,że udało się stworzyć klub wspierających się ... "w tym trudnym momencie bycia rodzicem nastolatków :)"
    Pozdrawiam
    tatul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Jestem w takim momencie, to i odpowiednie tematy poruszam :)
      Dziękuję za odwiedziny. :)

      Usuń
  8. sama jeszcze dzieci nie mam, ale obserwuję świat i widząc chociażby młodzież/dzieci na ulicach często zastanawiam się, czy rodzice wiedzą, jak się ich dzieci zachowują
    gdy dziecko nie chce być odrzucone przez grupę rówieśniczą, może robić wiele głupstw
    to, że w domu jest aniołkiem... bardzo dobrze, ale dom to nie wszystko
    rozumiem, że trudno jest uwierzyć, że oto moje ukochane dziecko zachowuje się nie tak jak powinno . . . ale chyba nie zaszkodzi się upewnić póki jest czas na reakcję, rozmowę. . .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś była taka akcja "Czy wiesz, gdzie jest Twoje dziecko?" . Może warto teraz zapytać "Czy wiesz, co robi Twoje dziecko? "

      Usuń