poniedziałek, 30 września 2013

Uczymy się ze starszym

                              Na lipę

 




 I najszybciej zapamiętane i najbardziej obrechtane


 

 Na smród






Dziękuję za uwagę, Fraszka wyuczona, jutro zobaczymy czy zaliczona. Śmiechu i radości było co niemiara i nawet młodsze dziecię się zaangażowało.
 

czwartek, 26 września 2013

Gadki szmatki

  Odebrałam chłopaków i ich przyjaciółkę ze szkolnej dyskoteki. No i popłynęła rozmowa i głupie pytania, jakie tylko rodzice mogą zadawać dzieciom.
 -I jak było? - błysnęłam intelektem.
- Fajnie - odpowiedziało młodsze dziecię.
- Tańczyliście? - znów błysk.
- Ja tak, chłopaki nie - powiedziała koleżanka.
- Taaaaaa, ja tańczyłem - oburzyło się młodsze.
- Tak? Ciekawe, że wiecznie Cię szukałam.
- No właśnie, szukałaś, bo ja tańczyłem w kącie z Bartkiem i Robertem, bo ta W.G jest okropna. Cały czas mnie wypychała, żebym tańczył z Alinką.
- Może Alinka Cię lubi - wtrąciłam się.
- Tak, chyba on ją, a nie ona jego - zaśmiała się Wika.
- Ej, a co z Dominiką? - spytałam, chyba zostałam w tyle za miłościami mego młodszego dziecięcia.
- Dominika mnie nie chce, to z Alinką będę chodzić.
- Weź Ty się chłopie zdecyduj, na wakacjach jeszcze Natalka była. Chyba nie byłeś jeszcze zakochany, że tak przebierasz w tych dziewczynach. - spróbowałam pouczyć moje dziecko.
- Mamo, są dwa wyjaśnienia - wtrącił starszy- albo z niego jest zboczuch...
- Co ty wygadujesz- oburzyłam się.
- ...albo chce mieć dużo bab. A u mnie te chłopaki mnie wnerwiają, głupi są.
- Czemu tak mówisz?
- Bo wiesz, że dwa razy chodziłem z S? I teraz oni mnie zmuszają, żebym z nią tańczył.
- Ale przecież nie musisz ich słuchać, jak nie chcesz, to nie tańcz.
- Taaaaaaak, jak oni mnie ciągną do niej i mówią "No zatańcz z nią".
- Powiedz im, że się szczeniacko zachowują.
- Mamo, ale ja się zakochałem w Alince. Powiedziałem jej to dzisiaj - kontynuował młodszy
- No mówię, zboczuch.
- Kamil...- jęknęłam - Kuba, niepotrzebnie jej już to powiedziałeś.
- Oj nie Alince, Wice.
- No powiedział mi na basenie.
- Mamo, bo musiałem to komuś wyrzec, bo to tak siedziało we mnie, że w końcu musiałem to powiedzieć i teraz czuję taką ulgę. Bartkowi nie mogłem, bo on wygada, a Wika nie.

Właśnie to w nich uwielbiam, wszystko powiedzą, ciekawe ile mam jeszcze czasu, zanim zaczną mnie traktować, jak wroga.

środa, 25 września 2013

Dzwoni Kuba ze szkoły i mówi drżącym głosem:
-Mamo, dostałem 1.
-Z czego?
-No ze sprawdzianu.
-Z polskiego?
-Tak.
-No trudno, spytaj kiedy możesz poprawić.
A gówniarz brecht:
-Żartuję, dostałem 4+, hahahahahh.
 Uduszę go kiedyś. Jestem jednak z siebie dumna, że nie zareagowałam jakoś histerycznie, nie krzyczałam, nie dałam kary... No bo jak to, przecież on taki zdolny i uczył się , a zresztą umiał, więc jak to?  Chyba powinien podziękować starszemu. To on mnie nauczył, że dziecko może się uczyć, może umieć, a może mu nie pójść w szkole. Inaczej Kubek miałby przechlapane.U Kamila w klasie jest taki chłopczyk, któremu matka stawia wygórowane wymagania. Akurat wczoraj dostał 3 z odpowiedzi z historii. A umiał i sam się zgłosił. Matka w szale połamała mu grę komputerową i dała karę na kompa na cały miesiąc. A czego mama nauczyła syna? Ano tego, że młody za nic nie przyzna się do winy, zawsze mówi, że to ktoś inny zawinił. Kłamie jak najęty i płacze, gdy dostaje "złe" oceny. Ma masę dodatkowych zajęć, angielski, gitara, basen, szkoła muzyczna, a do tego ma się uczyć, uczyć, uczyć i ma być najlepszy. Myślę, że mama funduje w tym momencie dom jakiemuś psychoterapeucie. Przykre. I żebyśmy nie zrozumieli się źle. Uważam, że dziecka obowiązkiem jest nauka i owszem ale obowiązkiem rodzica jest czuwać, by dziecko rozwijało się harmonijnie i miało też czas na zabawę. Nie uważam, że świetnie wychowuję swoje dzieci, ale staram się, by miały szczęśliwe dzieciństwo i żeby się mnie nie bały. 
Chyba się nie boją, właśnie dzwonił Kamil i powiedział, że ma uwagę, bo nie trafił w kolegę śliną . Uch... uduszę

wtorek, 24 września 2013

Mówi się ostatnio... nie tak. Hmmm... Nastąpił wysyp....? Nie wiem, jak to napisać, a myśli gnają jak szalone. Dużo się słyszy ostatnio... no nie. Tak nie można. Chcę po prostu napisać o przemocy wobec dzieci. O właśnie. Oglądałam akurat program na TTV "Uwaga po Uwadze" czy jakoś tak. Rozmawiano tam o 3 letnim chłopcu pobitym na śmierć i chyba 2 letnim, któremu "udało" się przeżyć. Koszmar ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że stali tam ludzie, tania kuźwa sensacja , a i w telewizorni pokazać się można prawda? Nic do nich nie dotarło. Nic, a nic. W jakim celu robią takie programy? Dzisiaj mieli czarno na białym, że ludzie mają w d-u-p-i-e. Wszystko totalnie olewają. Trzepło mnie , gdy pan redaktor, też niezbyt rozgarnięty zresztą, a może zbyt przejęty, chyba wolę tak myśleć,  pyta ludzi stojących dookoła, czy nauczyli się czegoś  z tego programu? Czy po dzisiejszym dniu będą wiedzieli już, jak powinni się zachować w takiej sytuacji? I wiecie co? Wiecie? Kuźwa, sąsiedzi rozpryśli się, jak te robactwo na boki, a ludzie którzy zostali, odpowiadali: " Ja nie wiem, bo ja tutaj nie mieszkam", "U nas takie rzeczy się nie dzieją", "Ja też nie wiem, ja mieszkam w innej kamienicy". No coment :(

 Pan redaktor, też mnie zaskoczył pytaniem do ekspertów. Dlatego mówię albo przejęty, albo rąbnięty i to ostro. Jak można spytać: "Jak ma zachować się trzy miesięczne dziecko w sytuacji zagrożenia życia? " Szkoda słów :(

 

piątek, 20 września 2013

Jak dobrze być staruszkiem :D

    Hahahahhaha. Jakie to szczęście, żem już starsza pani i mam w nosie co i kto o mnie myśli. 
    Umyłam sobie głowę. No i dobrze, bo czyste włosy, to piękne włosy. Mam głupi zwyczaj, że po umyciu kudełków nie czeszę ich , nie suszę,  po prostu robią sobie co chcą na tej durnej, starej głowie. No więc umyłam łeb, zrobiłam kopytka (Arte, aaaaa, jeszcze żyję), w międzyczasie nastawiłam pranie, zajrzałam do lodówki i stwierdziłam brak masła. Poleciałam do sklepu. Tak idę i patrzę, ludzie wręcz wzroku ode mnie nie odrywają, no mówię, czyste włosy, to piękne włosy. Sięgnęłam ręką do tego pustego łba, no bo tak piękne włosy warto poprawić, nie. No. Sięgnęłam, przeczesałam włos palcami.... Kurcze, jedną stronę miałam przylizaną, włos piękny, błyszczący, zachowujący się zupełnie poprawnie, a drugą... Normalnie siano, poplątane, rozwichrzone, sterczące na wszystkie strony, masakra jakaś. Nawet deszcz nie chciał padać, żeby to przyklapać. Zawsze pada jak mam super fryz, np.: od fryzjera wyjdę, a jak wyglądam , jak pół d-u-p-y  z za krzaka, to ni chu, chu ani kropelki. No i tak właśnie pomyślałam, jakbym tak miała z 10 lat mniej, to trauma do końca życia, a tak zaczęłam się brechtać, stanęłam przed jakąś wystawą, troszkę przyklepałam kudełki  i poleciałam dalej. Ale. To dzisiejsze to jeszcze nic :D Buahahaha, co sobie przypomnę, to płaczę ze śmiechu. Raz poszłam odprowadzić dziecko do szkoły i miałam tylko jedno oko pomalowane. Pal licho, jakbym malowała się delikatnie, buahahaha.  Sobie wyobraźcie, jedno oko - czarne rzęsy, czarna krecha na powiece, czarna krecha na dole oka, brew zrobiona, a drugie oko.... łyse, buahahaha. Mam jasną oprawę oczu, to dopiero był widok. Kiedy ja się nauczę, żeby nie odrywać się od czynności, które akurat robię, dopóki ich nie skończę :D

czwartek, 19 września 2013

Tylko spokój nas uratuje !

   Co ja takiego zrobiłam mojej mamie, że mnie tak okrutnie przeklęła? Dlaczego moje młodsze dziecię musi być tak uparte i zawzięte? Czy ja nie mam prawa do spokojnego życia? Chociaż jeden dzień? Czy to tak dużo? Przecież on sobie takich problemów narobi... Będzie miał glizduś całe życie pod górkę.  Uhhhh. Jakiegoś zawału dostanę , czy cuś. No przecież musi się podporządkować. Niby jest grzeczny, a swoje robi. Tłumaczę mu : To , że nie masz na coś ochoty, to nie znaczy, że możesz tego nie robić. To jest szkoła, podporządkować się musisz, bo będziesz miał ciężko. Nie możesz być takim indywidualistą... Jak można takie akcje robić w czwartej klasie? Se mogę pogadać. W akcie protestu z plecaka, butów i podręczników zrobił barykadę (śmieszne, bloga mojego czyta , czy co? ) na przedpokoju i dostałam oficjalny zakaz wstępu do jego pokoju. No i co mam robić, złamać łotra, czy mu pozwolić być innym?

środa, 18 września 2013

Na barykady marsz !

 Po wywiadówce. Powyjaśniałam z kim miałam wyjaśnić, poprzepraszałam kogo miałam przeprosić (za dzieci oczywiście). Luzik. Nikt pretensji nie ma. Wszystko jest ok. Młodszy grzeczny, choć na polskim faktycznie był naburmuszony, straszy gada, gada, gada. Nic nowego. Nuuuuuda.  A nie do końca. Okazało się , że starostwo znowu pozabierało godziny i dzieciom, które nie maja orzeczeń z PP, nie przysługują zajęcia wyrównawcze. Kamilowi akurat przysługują i nie powinnam się denerwować. A jednak. Zatrzęsło całym mym jestestwem, pewnie dlatego, ze sama mam dziecko z problemami. Jak można, pytam, tak zrobić? Gdzie to wyrównywanie szans? Czym się szczycą? Że przedszkole za zeta? Po pierwsze nie tak za zeta, a po drugie jakim kosztem? Nie mówię, że przedszkole nie powinno być tanie, bo powinno i każdy powinien mieć szansę i możliwość posłania dziecka do przedszkola. To się dzieciom należy, przepraszam za porównanie, jak psu buda. Ale kuźwa taka super niania będzie mi tu gadać, że tyle dają na szkoły. Gdzie? Na jakie szkoły? Cały czas słyszę, że szkoła jest przyjazna uczniom, że jest przygotowana na sześciolatki. Być może, ale te sześciolatki też kiedyś będą w czwartej klasie. I co? Zostawicie je i ich rodziców samych sobie? Też będą musieli się starać o orzeczenie? A w PP zresztą nie tak łatwo dostać taki papierek. Tam też panie mają ścisłe wytyczne, komu wolno dać, a komu nie. Kto o tym decyduje? Jakim prawem? Nic tylko wziąć pochodnię i ruszyć pod UM niech oddadzą dzieciom kasę. Najłatwiej okradać najmłodszych. Promenady będą mi robić pod kościołem, pomniki stawiać. Niech sobie kościół sam buduje i stawia pomniki ( samo stawia głupio wygląda :D ). Głośno powiedziałam, że to było tylko przesunięcie pieniędzy. Z pustego nikt nic nie da. Albo trzeba się zadłużyć, albo komuś zabrać. Ja nie wiem, czy rodziców to serio nie interesuje, że dzieci pozbawiono wyrównania szans? Nie każdy ma możliwość uczyć się z dzieckiem. Ludzie pracują i to nie zawsze do 14 czy 15. Jeszcze w zeszłym roku na wyrównawcze mogło przyjść dziecko, które np.: chorowało , nie zrozumiało czegoś z lekcji no i takie, które ogólnie ma problem z danym przedmiotem. Teraz nie może. Teraz musi mieć orzeczenie. To chore. A więc moi drodzy:

                                     Na barykady marsz!

 



poniedziałek, 16 września 2013

Kto powiedział, ze telewizja śniadaniowa ogłupia? Zaprosili dzisiaj babeczkę, która opowiadała, jak uczyć się z dzieckiem i między innymi pokazała świetny sposób na mnożenie dwucyfrowych liczb. czym prędzej to wygooglowałam, żeby nie zapomnieć i przetestować to z Kamilem. Nie mogę się doczekać, żeby młodego pomęczyć :) Tutaj pokazują, że trzycyfrowe też można, ale bajer :)
 
http://www.youtube.com/watch?v=hdcEQ4rqpHw
 
Próbować :) Proste jak budowa cepa, Kubę też pomęczę :) Sprawdziłam, to działa też na jednocyfrowych ale dużo liczenia. Nic to, Kamil ma problem z zapamiętaniem tabliczki mnożenia, niech sobie liczy tak . Mam nadzieję, że to zrozumie. Odejmowania też go inaczej uczyłam i pojmował, a nauczycielom to nie przeszkadzało, że coś tam sobie dopisywał itd.

15-7= (15+3) - (7+3)=18-10=8

Takie dopełnianie do dziesięciu drugiej cyfry ale dziecko musi pamiętać, ze jak do tej drugiej coś dodaje, to i do pierwszej musi dodać taką samą ilość. Dziecko musi umieć dodawać. Do Kamila to przemówiło, bo samo 15-7 sprawiało mu duży problem. No i musiał zapamiętać, że jak jest np 15-2, to już ma nie kombinować. Zapamiętał :)

niedziela, 15 września 2013

Człowiek się nudzi...

 A jak się nudzi, to wymyśla. Padło  mi chyba na głowę. Zaczęłam dzieciom gotować, nie na odwal się, a wręcz pracochłonne i niekiedy wymyślne posiłki. Ja, nienawidząca garów robię łobuzom zapiekanki makaronowe, ziemniaczane, a dzisiaj to już chyba do końca mnie wygło. Zrobiłam dzieciom pierwszy raz w życiu gołąbki. Zaczynam się siebie bać, bo do tego zrobiłam sos i to nie z torebki, a ze świeżych pomidorów. Dzieci mają radochę, chyba im tego brakowało. Nawet nie marudzili, że gołąbki robiłam trzy godziny.
-Pachnie jak u babci -rzekł młodszy zaglądając do piekarnika.
-U jakiej babci?- spytałam.
-No, u naszej prababci, ciekawe czy będą tak samo pyszne, jak babci.
 No i usłyszałam, że są takie same i że mam przestać kłamać, że nie umiem gotować. Chyba mam przechlapane. Jeszcze trochę i każą mi piec ciasta :D

piątek, 13 września 2013

 Właśnie dzwoniło moje młodsze dziecię. Ma coś po mamusi i to niekoniecznie to, co bym akurat chciała. Narobi sobie kłopotów, słowo daję. Powiedział, że pani od polskiego znowu go dzisiaj pytała cały czas, a on się wkurzył i nie odpowiadał na jej pytania. Matko, ja też wierzgałam ale dopiero w średniej szkole. Czuję, że owszem, będę musiała porozmawiać z panią ale to chyba ja będę się tłumaczyć. Znając moje młodsze dziecię, to da sobie radę beze mnie, pani się od niego odchromoli ale młody jej podpadnie na całej linii. Buahahahah, byle do gimnazjum dotrwać :D Ma gówniarczyk charakterek, oj ma :D Nie no, rozwalił mnie. Przestałam kompletnie się o niego martwic. Kochane dzieciątko :D Pójdę na wywiadówkę, będę się tłumaczyć z zachowania potworka, no trudno, ważne że ma silny charakter i się nie da :D Humor mi poprawił. :D Może powinnam zacząć się martwić ale jakoś nie mogę :D Czuję, że trafił swój na swojego . Hehehe, ciekawe co mnie czeka, jak młody zacznie dorastać. Starszy jakoś bardziej potrafi podporządkować się w szkole, taki dzieciuch jeszcze z niego, a młody widzę, że pokazuje różki. Jest chyba taki mało STAMPowy ;) Ja jeszcze potrafiłam przeszywać nauczycieli pogardliwym wzrokiem, ojojoj  nasłuchała się moja mama :D Nic to, wszystko przed Kubą, nauczy się ;) Będę musiała przed wywiadówką zmazać ten durny uśmieszek z twarzy :D

P.S. Widzę, że mama mnie skutecznie przeklęła, chyba jej powiem, żeby odczyniła ten urok. ;)

wtorek, 10 września 2013

To jest szkoła dla średniaków

Mam dosyć. Kazałam Kamilowi poprosić panią od matematyki, żeby wytłumaczyła mu potęgi. Dziecko ufnie poszło. I co? I dostało po dupie. Pani na niego nakrzyczała ,że to było w piątej klasie i on ma to umieć, i co to w ogóle znaczy, że on tego nie rozumie. Jutro się przejdę do tej pani. Trzeba zjeżdżać z tej Polski, dla dzieci. Mam w czterech literach ojczyznę, tak jak ojczyzna ma gdzieś moje dziecko. Ani w poradni mu nie pomogą, ani w szkole. Korepetycje ja mu daję ale nie jestem pedagogiem i nie przeskoczę pewnych rzeczy. Na studia pedagogiczne mam iść żeby pomóc swojemu dziecku? Mam chęć wrzeszczeć i kląć.na czym świat stoi. Wrrrr

poniedziałek, 9 września 2013

Zaczęła się szkoła

  Zeszły tydzień minął spokojnie. O ja optymistka. Młody zaniósł wychowawczyni opinię z PP. Pani owa była bardzo zdziwiona, że dziecię me ma dysleksję. Masakra jakaś. Ale ona cały czas starała się udowodnić, że młody się po prostu nie uczy. No i ona teraz uczy młodszego. I co? Już był pytany z czytania, jako jeden z trzech osób. Tamte dostały 2 i 2+. Kubek się wybronił, dostał 4+. I co z tego? Dzisiaj przyszedł i powiedział, ze pani od polskiego go wymęczyła. Cały czas pyta tylko jego. Powiedziałam dziecku, że może tylko jego imię zna, bo co mam powiedzieć ale czuję, że ona sprawdza,  czy moje dzieci nie są po prostu zaniedbane pod względem nauki. Być może mam schizy ale nie podoba mi się to . Nie życzę sobie, żeby na moje młodsze dziecko patrzyli przez pryzmat starszego. Osiemnastego jest wywiadówka, chyba pójdę do starszego i spróbuję panią wybadać, o co jej kaman.
  Załamkę też dzisiaj zaliczyłam. Odrabiałam lekcje ze starszym i nie byłam w stanie wytłumaczyć mu potęg. Pochlastam się chyba. Już tak prosto mu tłumaczyłam. Siedziałam i prawie płakałam. Młody też wymiękł, a tak bardzo chce się dobrze uczyć. Wyć mi się chce. Jutro pójdę do poradni dowiedzieć się o tę terapię, a później chyba do pani od matematyki, niech mu spróbuje to wytłumaczyć. Ja nie jestem pedagogiem i widocznie nie potrafię. A jeszcze jutro kartkówka z matematyki, ręce opadają eh...