środa, 21 sierpnia 2013

 Wrrr. Zbliża się rozpoczęcie roku szkolnego i zaczynają się nerwy i stresy. W poradni "zaproponowano" mi dla Kamila terapię matematyczną. Już w czerwcu w sekretariacie panie coś przebąkiwały, że nie wiadomo, co będzie z tą terapią, bo moje dziecię "starawe". Potraktowałam to jako żart i przyjęłam do wiadomości, że końcem sierpnia mam się dowiadywać. Dzwoniłam dzisiaj. I co ? Ano to, że mam się dowiedzieć w drugim tygodniu września ale chyba i tak nie będzie terapii matematycznej. No i fajnie. Na szkołę nie mam co liczyć i dalej muszę sama sobie radzić. Wsparcie mam jak nie wiem co. Czuję już nie tylko złość, jestem wściekła i bezradna. Nie mam wykształcenia pedagogicznego, staram się jak mogę ale mam dosyć. Robię doświadczenia na swoim prywatnym dziecku, bo nikt nie chce mnie pokierować na właściwy tor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz