czwartek, 7 listopada 2013

Ciężko być dzieckiem

 Serce mi się kraja ale ni pomogę dzieciom swym. Niech ponoszą odpowiedzialność za czyny swe. 

 Starszy

Chyba miał dziewczynę. Pokłócił się z nią i póki chodził do szkoły większych konsekwencji nie było widać. Pech chciał, że raczył zachorować. No i zaczęły się schody. Napisał do jednej koleżanki z prośbą o lekcje - nic. Napisał do drugiej - odpisała, żeby wziął od kogoś innego, bo ona ma zajęcia. Napisał do trzeciej - też nic. Czyżby zmowa? Pewnie tak. Z jednej strony fajnie, że dziewczyny trzymają sztamę ale z drugiej strony nieładnie z ich strony. To co się stało pomiędzy Starszym, a jego dziewczyną, to jest ich sprawa i nie powinny dziewczyny w to wchodzić. No i trudno mi opisać... Nie chcę wyjść na stronniczą... Ja wiem, że Starszy jest dojrzalszy?, poważniejszy?, milszy?. Nie wiem jak to określić ale jest inny niż reszta chłopców w jego klasie. Nie uważa, że dziewczyny to samo zło, że są inne, głupsze, czy co tam jeszcze. Ok, może stwarzać wrażenie dojrzałego faceta ale to dalej dwunastolatek i nie powinno się od niego wymagać "bycia w związku" jako takim, jak to próbowała wymusić na nim jego dziewczyna. Nie bardzo można od niego wymagać, że rzuci ulubioną grę i poleci na spotkanie, bo dziewczyna tak sobie życzy. Jeszcze nie. Ale co tam. Nie będę nikomu tłumaczyć, niech sam sobie rozwiązuje problem. I tylko serce rwie się, żeby dorwać którąś dziewczynę i powiedzieć, weź Ty się ogarnij ;)

Młodszy

Aaaaaa. Młodszy. Czekam z obawą lekką, czy nie zostanę wezwana do szkoły na rozmowę. A mianowicie. Młodszy jest w konflikcie z Kolegą. Był z nim już na kolonii i się nie dogadywali. Mnie natomiast jest głupio przed niesamowicie sympatycznymi, mądrymi i miłymi rodzicami Kolegi. Wiem, że mój synuś ma dużo za uszami ale raczej w szkole, na kolonii czy nawet kiedyś w przedszkolu, zawsze umiał się kontrolować i na prawdę był bardzo "grzeczny". Nawet czasami się zastanawiałam, czy mówimy z nauczycielami o tym samym dziecku. Ale w końcu nie wytrzymał i pobił Kolegę. Całe szczęście początek zajścia widziała wychowawczyni Starszego, bo akurat to nie Młodszy zaczął.  Przed angielskim stał sobie mój syn i rozmawiał z koleżanką. Nagle podleciał od tyłu Kolega i uderzył Młodego w plecy, aż ten się wywrócił i rąbnął głową w podłogę. Tę część widziała nauczycielka i kazała Koledze przynieść na drugi dzień dzienniczek. Moje diablę natomiast odczekało, aż nauczycielka wyjdzie ze szkoły, wyczuło moment i pobiło Kolegę. Hmmm. Mam teraz dylemat. Młodszy już dawno mnie ostrzegał, że w końcu nie wytrzyma, bo Kolega wiecznie się go czepia i oskarża o różne dziwne rzeczy. Nie zareagowałam, to mam. Będę musiała porozmawiać z rodzicami Kolegi. Młodemu poradziłam, żeby omijał Kolegę szerokim łukiem i tyle.

Chyba ciężko być dzieckiem ;)

8 komentarzy:

  1. oj ciężko, a potem się wyrasta i myśli się - życie z głowy a tu zonk - zostaję się rodzicem :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe i się staje przed dylematem interweniować, czy nie ;)

      Usuń
  2. albo rzuca się monetą :;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Waśnie w tym wieku mijają wraz ze wspólnymi zainteresowaniami. A starszy nie się nie daje manipulować dziewczynom bo mu tak zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, łatwo mówić. Z jednej strony, to moje dziecię ale z drugiej strony nie chciałabym wychować podleca. Idealnie byłoby jakby szanował inne dziewczyny, rozumiał ich potrzeby i był blisko z mamusią ale chyba wolę, żeby układał sobie życie z dziewczynami i im nie przysparzał problemów. I tak mają pod górkę.

      Usuń
    2. Na to jeszcze przyjdzie czas. Przecież on ma dopiero 12 lat ? :)

      Usuń
  4. Hehehe, no tak. Ale co mu teraz wpoję, to później zaprocentuje. :)

    OdpowiedzUsuń